Marcin Nowicki

Jestem…
Marcin, po prostu.

Jestem…
Marcin, po prostu.

Wrocław czy Białystok?
Wrocław. Tu się urodziłem i spędziłem większość życia. 

Przed wejściem na scenę…
Patrzę partnerom w oczy.

Rola, której nigdy nie zapomnę…
Ryba w pierwszym przedstawieniu w niemieckiej szkole aktorskiej w ramach Erasmusa. Bariera językowa była spora i jako ryba „pykałem” tylko jak osioł w „Shreku 2” w drodze do Zasiedmiogórogrodu. Efekt był ponoć przekomiczny, a ja nie musiałem się jeszcze chwalić swoją znajomością niemieckiego…

Rola, na którą czekam…
Voldemort. Jak już skutecznie pozbędę się włosów (a pisane mi to w genach…).

Ulubione miejsce w naszym teatrze…
Patio (zwłaszcza jak świeci słońce). I wielkie drzewo.


Twój najgorszy dzień w pracy…
Początki są zawsze dla mnie trudne. A potem już tylko lepiej.

Marionetka czy pacynka?
Maska najbardziej. A z tych dwóch technik – marionetka – wolę jej drewnianą poetyckość.

Kiedy nie gram…
uwielbiam chodzić do kina. I ostatnio trenuję boks!

Idealista czy realista?
Idealista i romantyk. Ale uczę się schodzić na ziemię.

Gdybym mógł wszystko zmienić…
To nic bym nie zmienił.

Na bezludną wyspę wziąłbym…
ważną dla mnie osobę.

Mam słabość do…
ciasta truskawkowego na początek wakacji (jedzonego prosto z blaszki).

W życiu kieruję się…
czułością. Czułość is the new punk!

Zawsze znajdę czas…
…żeby coś zjeść i się wyspać. 

W Łodzi kocham i nie znoszę…
Z Łodzią dopiero się poznajemy, ale fascynują mnie Bałuty. I chyba mogą zaliczyć się do obydwu tych kategorii. 

Odpoczywam…
W ruchu. Na spacerze. Na rowerze.

Lubię…
Red Hot Chili Peppers! Bardzo!

Nie lubię…
Ogólnego światła w pokoju. 

Koty czy psy?
Psy. Chociaż miałem w domu rodzinnym dwie cudowne kotki, ale jednak psy.

Morze czy góry?
Jeszcze 5 lat temu morze, teraz szala chyba przeważa się w stronę gór…

Ronaldo czy Messi?
Od gimnazjum Ronaldo i Real Madryt.
Chociaż mam szacunek dla obydwu.