Joanna Nygard

Jestem…
Hmmm… „umiłowanką” ruchu, czasem zbyt dużą panikarą, ale przede wszystkim szczęściarą otoczoną wielką miłością!

Wrocław czy Białystok?
Do Wrocławia sentyment po czasach studiów pozostanie już zawsze ogromny, ale Białystok to bardzo urokliwe miasto i mam z nim też kilka dobrych wspomnień.

Przed wejściem na scenę…
Zastanawiam się, czy pamiętam tekst i często powtarzam go w myślach po kilka razy, upewniając się, że go na pewno nie zapomnę! Często oddaję się też myśli, w której dziękuję Bogu, że mogę robić to, co kocham.

Rola, której nigdy nie zapomnę…
Są w mojej głowie na pewno dwa takie spektakle, spotkania, gdzie kreacja aktorska, z którą przyszło mi się zmierzyć dała mi poczucie zrobienia konkretnego kroku naprzód w myśleniu o zawodzie aktora i w moim artystycznym rozwoju. Pierwsza z nich to mała w warstwie tekstowej, ale wymagająca silnej obecności rola Pokojówki w spektaklu ”Uroczystość” w reżyserii Krzysztofa Kulińskiego. To był to egzamin na drugim roku studiów aktorskich. Pamiętam, że podczas pracy nad postacią rozgryzałam nie tylko ją, ale też poznawałam na nowo samą siebie. Druga to rola Mężczyzny, który…. pomylił swoją żonę z kapeluszem w spektaklu ”Straty/Nadmiary” w reżyserii Michała Rzepki. Ten skomplikowany kliniczny przypadek, na dodatek męski przypadek, z którym przyszło mi się zmierzyć, wywoływał u mnie w trakcie pracy wiele skrajnych emocji. Ta praca nauczyła mnie cierpliwości, ale też pomogła otworzyć w spektrum moich aktorskich możliwości jedne z drzwi, które były solidnie zaryglowane.

Rola, na którą czekam…
Czekam na każdą następną, bo każda rola to wyzwanie aktorskie!

Ulubione miejsce w naszym teatrze…
Lubię taras na trzecim piętrze, przy pokojach gościnnych i całą przestrzeń hotelową teatru. To tam spędzałam swoje pierwsze dni i noce po przeprowadzce do Łodzi. Lubię też kulisy dużej sceny. Chyba dlatego, że z perspektywy widza są tajemnicą, a z naszej aktorskiej perspektywy to taki żywy „backstage”, do którego widz nie ma wglądu.

Najgorszy dzień w pracy…
Staram się nie rozpamiętywać trudnych chwil.

Marionetka czy pacynka? 
Marionetka.

Kiedy nie gram…
Prowadzę warsztaty teatralne dla tych młodych, i tych troszkę starszych, którzy upatrują w aktorstwie swoją przyszłość lub hobby. To moja druga pasja i spora część życia, poza byciem aktorką.

Idealistka czy realistka?
Pół na pół.

Gdybym mogła wszystko zmienić…
Niczego bym nie zmieniła. Myślę, że naszym życiem nie rządzi przypadek. Staram się być wdzięczna za to, co mam i wyciągając z każdej lekcji, również tej przykrej, jej dobre strony. Choć oczywiście nie przychodzi mi to wcale tak łatwo.

Na bezludną wyspę wzięłabym…
Ludzi!

Mam słabość do…
Starszych ludzi.

W życiu kieruję się…
W stronę bycia dobrym człowiekiem.

Zawsze znajdę czas…
Na to, co sobie wcześniej zaplanuję!

W Łodzi kocham i nie znoszę…
Kocham underground i surowy „kamieniczny” klimat, a momentami, dość mocno odczuwam brak rzeki.

Odpoczywam…
Omniomniom… Dużo jest tych rzeczy…

Lubię…
Ostatnio dużą frajdę sprawia mi remontowanie i urządzanie mieszkania z moim partnerem. Lubię też trenować pole dance, pić wodę i jeeeść! 🙂

Nie lubię…
Kiedy emocje wymykają się spod kontroli.

Koty czy psy?
Ostatnio złapałam dużą słabość do psów.

Morze czy góry?
GÓRY! Tam czuję Wielkość Stworzenia!

Ronaldo czy Messi?
Messi. To większy swojak 🙂